Kiedy przyjadę do Drohobycza , 2016

Po pierwsze czas! ( stoję i podnoszę ręce do góry i pokazuję jak czas przepływa, rysuję klepsydrę czasu i demonstruję na tym niewidzialnym wykresie jak płynie czas ). Czas przepływa: Było. Jest. Będzie. Czyli to co będzie już się wydarzyło w tym momencie. To wszystko jest w ramie sytuacyjnej ( rysuję palcem wskazującym prawej ręki tę „ramę sytuacyjną”- ten prostokąt ). Ta rama jest po prostu – doskonała. Oczywiście podpierają ją piony: raz, dwa, trzy, cztery – cztery co najmniej jeszcze piąty ( wykonuję prawą ręką energiczne ruchy z góry na dół, rysuję te piony ). Te piony podtrzymują poziom – bardzo wysoki poziom naszego spotkania.

Oczywiście jest też oś, główna oś. Ona jest tu, ale mogę ją przestawić też tu. Albo z powrotem postawić tam, gdzie była na początku. To się nazywa odwracanie rękawiczki na drugą stronę, taki zwrot /lub powrót do tzw. punktu wyjścia ( przestawiam „na niby” umowną oś konstrukcyjną tej całej sytuacji ). I wokół tej osi owijam mą narrację.

Prawdę mówiąc obiecywałam sobie bardzo dużo po tym przyjeździe tu do Drohobycza. Ale to jest tak jak ze wszystkim. Jak na przykład z edukacją, że studenci studiują i myślą sobie co to będzie po studiach a nie wiedzą tego /co jest tak oczywiste/ że już teraz żyją naprawdę. I ja też zapędziłam się w ślepą uliczkę, wbiłam się w tzw. „kozi róg”.Bo nie sądziłam, że to co jest teraz to już jest to co będzie. Co będzie kiedyś, co dopiero się wydarzy.

A to było tak: kiedy wsiadłam z moją grupą do pociągu /który zmierzał z Wrocławia do Przemyśla/ postanowiłam zacząć cytatem z Władysława Panasa, który brzmi tak: „Jedziemy do Drohobycza!”Tak naprawdę!Tak naprawdę!

Potem siadłam, zamknęłam oczy i zobaczyłam ten „mój Drohobycz” i pomyślałam: jak ja kocham ten Drohobycz – ale nie powiem tego nikomu. Potem stoimy wszyscy razem na korytarzu pociągu. Już jedenasta godzina naszej podróży. My stoimy a pociąg jedzie. My stoimy a czas pracuje. A czas pracuje cały czas. I wtedy myślę – jedziemy do Drohobycza. Kiedy już się przesiedliśmy do autobusu – nastąpiło coś co było, co jest własnością wspólną ale artysta ma prawo – jak wiadomo – anektować i zawłaszczać. Przed nami biegły dzikie konie, mustangi, padał deszcz, potem przestał padać, zaświeciło słońce i w dziurach na jezdni porobiły się fantastyczne lustra. Latały czaple – jak oszalałe – takie wielkie /rozkładając szeroko ręce pokazuję jak wielkie były te czaple/.

Po tym wszystkim – pomyślałam– nic już nie zrobię!

Nic się nie da zrobić! Wszystko już się zdarzyło! Oczywiście – zanim to się wydarzyło – planowałam, obiecywałam sobie, że będę prowadzić badania, szukać na nowo nowych kluczy do Schulza. I tak dalej i tak dalej...

Ausgestellt von

Ewa Zarzycka

Mehr von Ewa Zarzycka

Perfofmance - instrukcja obsługi
Ewa Zarzycka
Pewna świętej pamięci artystka powiedziała...
Ewa Zarzycka
Kiedy przyjadę do Drohobycza , 2016
Ewa Zarzycka
Ewa Zarzycka/ Preformance - instrukcja obsługi
h = 150 cm
Ewa Zarzycka
Ewa Zarzycka
h = 180 cm
Ewa Zarzycka